Luka bezpieczeństwa w Google Plus

18 października 2018

Luka bezpieczeństwa w Google Plus

Jeszcze nie minęły echa szokującej informacji, że od połowy przyszłego roku medium stworzone przez Google’a przestanie istnieć, a mało kto tak naprawdę rozumie i w ogóle wie dlaczego ów serwis zostanie bezpowrotnie zamknięty.

Jeszcze nie minęły echa szokującej informacji, że od połowy przyszłego roku medium stworzone przez Google’a przestanie istnieć, a mało kto tak naprawdę rozumie i w ogóle wie dlaczego ów serwis zostanie bezpowrotnie zamknięty.

Gdy cała sprawa wyszła na jaw, gigant całość próbował zamieść pod dywan, nie podając do publicznej wiadomości rewelacji o wycieku danych. Obecnie, Republikanie z Senackiej Komisji Handlu żądają odpowiedzi od Sundara Pichai na temat ujawnionej przed kilkoma dniami luki w zabezpieczeniach serwisu Google+. Google odkrył ją już w marcu zeszłego roku, ale firma zdecydowała się nie ujawniać tej informacji z obawy przed złą prasą i zwiększonym zainteresowaniem regulatorów. Politycy chcą wiedzieć, co Google wiedział, dlaczego nic nie powiedział i czy ten incydent to pojedynczy przypadek.

“Według wewnętrznej notatki, przytoczonej przez dziennikarzy (The Wall Street Journal – przyp. red.) czynnikiem, który miał wpływ na decyzję (o nieujawnianiu informacji – przy. red.) był lęk przed tym, że przyciągnie ona natychmiastową uwagę regulatorów, stawiając Google „w świetle reflektorów obok albo nawet zamiast Facebooka (…) oraz „prawie na pewno zmusi Sundara do zeznawania przed Kongresem.”

Republikanie nie są odosobnieni. Demokraci również żądają wyjaśnień zachęcając Komisję do zastosowania znaczących kary finansowych, jeśli odkryte zostaną dowody na „problematyczne zachowania” Google.

Jednak wielu szybko wskazało, że informacja pojawiła się po tym, jak dziennikarze „The Wall Street Journal” opisali lukę w systemie Google plus i stwierdzili, że firma nie zdecydowała się jej nie ujawniać, aby uniknąć kontroli regulatorów i szkód reputacyjnych. W marcu 2018 r. Google plus wykrył lukę w zabezpieczeniach danych użytkowników – blisko pół miliona osób. Imię, nazwisko, adresy e-mail, data urodzenia, płeć i miejsce zamieszkania – takie informacje mogły wycieknąć z systemu. Użytkownicy nie dowiedzieli się o tym.

Google faktycznie trzymało się na uboczu, kiedy Facebook borykał się z największa krytyką z powodu Cambridge Analytica. Sundar Pichai nie zabrał – inaczej niż Tim Cook – głosu w dyskusji na temat modeli biznesowych firm, które handlują danymi i nie pojawił się na na niedawnym przesłuchaniu w Senacie. W świetle ujawnionych ostatnio informacji taka postawa faktycznie wydaje się niekoniecznie korzystna dla koncernu.

Google twierdzi, że nie było takiej potrzeby, bo lukę „wykryto i natychmiast załatano”. Do tego firma „nie znalazła dowodów na to, że jakiekolwiek dane z profilów zostały wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem”. Technologiczny gigant stawia teraz na nowe środki bezpieczeństw.